Rośnie liczba Polaków, którzy kupują mieszkania za gotówkę. Niestety, zwłaszcza przedstawiciele młodszego pokolenia często muszą wspomagać się kredytem hipotecznym. Sprawdzamy, jaki jest minimalny wkład własny w 2021 roku, aby móc ubiegać się o kredyt na wymarzone własne M.
Rośnie liczba mieszkań kupowanych za gotówkę
Mimo iż wydaje się to mało prawdopodobne, rośnie liczba Polaków, którzy nabywają nieruchomości bez kredytu hipotecznego, ale za zaoszczędzoną gotówkę. Wydaje się, że jest to wynik obecnej polityki finansowej, jaką widzimy w Polsce.
Przede wszystkim kluczowe dla tego faktu są minimalne stopy procentowe. Obecnie są one niemal na zerowym poziomie, co oznacza, że oszczędzanie na lokatach bankowych nie ma żadnego sensu. Zwłaszcza że poza szybko rosnącą, nieoficjalną inflacją, banki nakładają na klientów coraz wyższe opłaty za prowadzenie rachunków. Stąd inwestorzy szukają alternatyw dla oszczędzania na lokatach. Od zawsze za bezpieczne inwestycje uznaje się nieruchomości, stąd nie dziwi, że wielu inwestorów zaczęło lokować swój kapitał w działkach budowlanych, gruntach rolnych i mieszkaniach.
Niestety, w takiej sytuacji ceny mieszkań nie tylko nie spadają, ale nawet idą w górę. Co więcej, coraz trudniejsze warunki do spełnienia stawiają także banki, które jeszcze dokładniej weryfikują kredytobiorców. Niezaprzeczalnie jednym z kluczowych czynników do zaciągnięcia kredytu wkład własny. Sprawdzamy, jak wygląda on obecnie i czy na przestrzeni ostatniego roku banki zmieniły politykę kredytową.
Wkład własny w wysokości 10-30 proc.
Dawniej banki kredytowały zakup nieruchomości nawet w 100 proc. Wiele na tej płaszczyźnie zmieniło się w 2014 roku za sprawą tzw. rekomendacji S Komisji Nadzoru Finansowego. Wprowadziła ona zasadę, że klient ubiegający się o kredyt hipoteczny, musi mieć tzw. wkład własny.
Wprawdzie w 2014 roku wynosił on tylko 5 proc. nabywanej nieruchomości, ale już rok później było to 10 proc., w 2016 r. – 15 proc., a od 2017 r. – 20 proc. Jeszcze wyższy wkład własny w niektórych bankach wprowadzono w roku ubiegłym, co miało związek z trudną sytuacją, w jakiej znalazło się wielu kredytobiorców i z większym ryzykiem ponoszonym przez banki.
Dziś nadal niektóre banki pozostały przy wkładzie własnym na poziomie 30 proc., jednak za standard uznaje się 20 proc. wartości nabywanej nieruchomości. Dla przykładu, jeśli staramy się o kredyt na nowe mieszkania w Białymstoku o wartości 300 000 zł, powinniśmy mieć odłożone na ten cel ponad 60 000 zł, aby sfinansować wkład własny i opłaty notarialne.
Wprawdzie są banki, które finansują zakup nieruchomości przy wkładzie 10 czy 15 proc., ale pozostałą kwotę musimy pokryć innym aktywem lub objąć ją dodatkowym ubezpieczeniem. Wybrane banki akceptują też środki zainwestowane w roboty budowlane, zakup materiałów budowlanych, czy wniesione na rzecz dewelopera.
Zwykle kredyty z niższym wkładem własnym są mniej opłacane pod względem finansowym, a samo zobowiązanie jest droższe. Poza tym pamiętajmy o prostej zasadzie, jaką wyznają banki: im wyższy wkład własny, tym lepsza ocena zdolności i większa szansa na kredyt hipoteczny.